Już wiele razy pisałem o sobie i mojej historii nauki języków obcych. W szkole podstawowej nauczycielka miała głęboko w poważaniu czy ktoś czegoś się nauczy, w szkole średniej albo regularnie się nauczycielki zmieniały albo skupiały na tym, żeby pokazać uczniom gdzie ich miejsce, a nie co potrafią, zaś na studiach (z resztą słusznie) traktują Cię jak osobę w pełni świadomą i dorosłą i nie wymagają nic - nic nie umiesz, to nic nie studiujesz. Motywacja jest po Twojej stronie. Ja sam zaś wolałem skupiać się na umiejętności czytania dokumentacji technicznej w obcych językach, a komunikacji z innymi ludźmi. Do nikogo nie mam pretensji - mam za swoje. Teraz poświęcam czas na naukę:)
Wiele czasu zajęło mi szukanie sposobów na to, żeby skutecznie zacząć się uczyć języków. Nie tylko angielskiego, ale i niemieckiego, hiszpańskiego, rosyjskiego czy mandaryńskiego. Przerobiłem niemiłosierne ilości różnych kursów, wydałem sporo pieniędzy na pomoce i nauczycieli, ale w końcu wpadłem na systematyczną i skuteczną ścieżkę nauki.
1) Sposób nauki - ludzie różnie przyswajają wiedzę. Jedni wolą słuchać, inni mówić, a jeszcze inni czytać czy też patrzeć. Siebie uplasowałem pomiędzy czytaniem, a mówieniem.
2) Porę dnia nauki - mimo, że jestem nocnym markiem i uwielbiam siedzieć do 3-4 rano, to najskuteczniej wtłaczam do siebie materiał wcześnie rano. Próbowałem umawiać sobie lektoraty na późne popołudnie czy też wieczór, jednak było to maksymalnie nieskuteczne. Poranne lekcje motywują mnie do w miarę regularnego snu i pewności, że nie będę padnięty po ciężkim dniu w pracy. Wieczorem zaś potrzebuję po pracy pewnego czasu na "odparowanie" - mało który lektor chce się umawiać na 21-23 wieczorem.
3) Jednostkowa ilość czasu na naukę - to dla mnie było jednym z ważniejszych czynników w organizacji nauki. Ogólnie mam problem ze znalezieniem długich odcinków czasu w ciągu dnia. Różne spotkania branżowe, spotkania ze znajomymi, własne "startupy", hobby, rehabilitacja nabytego niedawno urazu - wszystko to uniemożliwia mi regularne i skuteczne poświęcanie w ciągu dnia np 1-1,5h na naukę. Rozwiązuje to pora dnia - rano, 2 razy w tygodniu mam czas, żeby usiąść z lektorem i bez przerywania się dokształcać. Po południu i wieczorem poświęcam więc krótkie odcinki czasu na naukę. Znalazłem narzędzia, które pozwalają powtórzyć sobie fragment materiały w kilka minut. Kilka to 5-10 minut, ale i 2 minuty.
4) Przestałem szukać wymówek - skoro znalazłem pasujące mi metody, właściwą porę i interwał czasowy, to trochę skończyły mi się wymówki. Doszedłem do wniosku, że nie mam już żadnych argumentów, które pozwoliłyby mi odłożyć lekcje na później. Stałe terminy spotkań z lektorem, odpowiednio ustawione poprzeczki w oprogramowaniu do powtórek i połowa sukcesu za mną. Widzę postępy, podoba mi się nauka, a więc z chęcią przyswajam kolejne fragmenty materiału.
5) Znalazłem również cel nauki - w pracy zacząłem wdrażać się w obsługę zagranicznych klientów. Teraz już nie mam wyjścia i (póki co biernie) po prostu to robię. Czytam, rozkminiam, proponuję. No i przestałem już używać (tak, wiem - wstyd) translatora google.
Oprogramowanie: duolingo.com, vocabla.com, lingua.ly + sporadycznie bussu.com i ling.pl
Kursy: pimsleur i assimil
Lektoraty: szkoła językowa Paroli i lekcje face2face przez skype
Więcej o w/w narzędziach, ich zaletach i wadach napiszę w kolejnym wpisie. Mam nadzieję, że będzie szybciej, niż jakże długa przerwa od ostatniej mojej aktywności na blogu. Stay tuned.
Wiele czasu zajęło mi szukanie sposobów na to, żeby skutecznie zacząć się uczyć języków. Nie tylko angielskiego, ale i niemieckiego, hiszpańskiego, rosyjskiego czy mandaryńskiego. Przerobiłem niemiłosierne ilości różnych kursów, wydałem sporo pieniędzy na pomoce i nauczycieli, ale w końcu wpadłem na systematyczną i skuteczną ścieżkę nauki.
Na co warto zwrócić uwagę przy poszukiwaniu swojej drogi w nauce języków?
2) Porę dnia nauki - mimo, że jestem nocnym markiem i uwielbiam siedzieć do 3-4 rano, to najskuteczniej wtłaczam do siebie materiał wcześnie rano. Próbowałem umawiać sobie lektoraty na późne popołudnie czy też wieczór, jednak było to maksymalnie nieskuteczne. Poranne lekcje motywują mnie do w miarę regularnego snu i pewności, że nie będę padnięty po ciężkim dniu w pracy. Wieczorem zaś potrzebuję po pracy pewnego czasu na "odparowanie" - mało który lektor chce się umawiać na 21-23 wieczorem.
3) Jednostkowa ilość czasu na naukę - to dla mnie było jednym z ważniejszych czynników w organizacji nauki. Ogólnie mam problem ze znalezieniem długich odcinków czasu w ciągu dnia. Różne spotkania branżowe, spotkania ze znajomymi, własne "startupy", hobby, rehabilitacja nabytego niedawno urazu - wszystko to uniemożliwia mi regularne i skuteczne poświęcanie w ciągu dnia np 1-1,5h na naukę. Rozwiązuje to pora dnia - rano, 2 razy w tygodniu mam czas, żeby usiąść z lektorem i bez przerywania się dokształcać. Po południu i wieczorem poświęcam więc krótkie odcinki czasu na naukę. Znalazłem narzędzia, które pozwalają powtórzyć sobie fragment materiały w kilka minut. Kilka to 5-10 minut, ale i 2 minuty.
4) Przestałem szukać wymówek - skoro znalazłem pasujące mi metody, właściwą porę i interwał czasowy, to trochę skończyły mi się wymówki. Doszedłem do wniosku, że nie mam już żadnych argumentów, które pozwoliłyby mi odłożyć lekcje na później. Stałe terminy spotkań z lektorem, odpowiednio ustawione poprzeczki w oprogramowaniu do powtórek i połowa sukcesu za mną. Widzę postępy, podoba mi się nauka, a więc z chęcią przyswajam kolejne fragmenty materiału.
5) Znalazłem również cel nauki - w pracy zacząłem wdrażać się w obsługę zagranicznych klientów. Teraz już nie mam wyjścia i (póki co biernie) po prostu to robię. Czytam, rozkminiam, proponuję. No i przestałem już używać (tak, wiem - wstyd) translatora google.
Jakich narzędzi używam?
Oprogramowanie: duolingo.com, vocabla.com, lingua.ly + sporadycznie bussu.com i ling.pl
Kursy: pimsleur i assimil
Lektoraty: szkoła językowa Paroli i lekcje face2face przez skype
Więcej o w/w narzędziach, ich zaletach i wadach napiszę w kolejnym wpisie. Mam nadzieję, że będzie szybciej, niż jakże długa przerwa od ostatniej mojej aktywności na blogu. Stay tuned.