piątek, 9 maja 2014

Nie lubię uczyć się języków zmień na nie lubiłem uczyć się języków...

... czyli metoda szukania metody.

Już wiele razy pisałem o sobie i mojej historii nauki języków obcych. W szkole podstawowej nauczycielka miała głęboko w poważaniu czy ktoś czegoś się nauczy, w szkole średniej albo regularnie się nauczycielki zmieniały albo skupiały na tym, żeby pokazać uczniom gdzie ich miejsce, a nie co potrafią, zaś na studiach (z resztą słusznie) traktują Cię jak osobę w pełni świadomą i dorosłą i nie wymagają nic - nic nie umiesz, to nic nie studiujesz. Motywacja jest po Twojej stronie. Ja sam zaś wolałem skupiać się na umiejętności czytania dokumentacji technicznej w obcych językach, a komunikacji z innymi ludźmi. Do nikogo nie mam pretensji - mam za swoje. Teraz poświęcam czas na naukę:)

Wiele czasu zajęło mi szukanie sposobów na to, żeby skutecznie zacząć się uczyć języków. Nie tylko angielskiego, ale i niemieckiego, hiszpańskiego, rosyjskiego czy mandaryńskiego. Przerobiłem niemiłosierne ilości różnych kursów, wydałem sporo pieniędzy na pomoce i nauczycieli, ale w końcu wpadłem na systematyczną i skuteczną ścieżkę nauki.

Na co warto zwrócić uwagę przy poszukiwaniu swojej drogi w nauce języków?


1) Sposób nauki - ludzie różnie przyswajają wiedzę. Jedni wolą słuchać, inni mówić, a jeszcze inni czytać czy też patrzeć. Siebie uplasowałem pomiędzy czytaniem, a mówieniem.

2) Porę dnia nauki - mimo, że jestem nocnym markiem i uwielbiam siedzieć do 3-4 rano, to najskuteczniej wtłaczam do siebie materiał wcześnie rano. Próbowałem umawiać sobie lektoraty na późne popołudnie czy też wieczór, jednak było to maksymalnie nieskuteczne. Poranne lekcje motywują mnie do w miarę regularnego snu i pewności, że nie będę padnięty po ciężkim dniu w pracy. Wieczorem zaś potrzebuję po pracy pewnego czasu na "odparowanie" - mało który lektor chce się umawiać na 21-23 wieczorem.

3) Jednostkowa ilość czasu na naukę - to dla mnie było jednym z ważniejszych czynników w organizacji nauki. Ogólnie mam problem ze znalezieniem długich odcinków czasu w ciągu dnia. Różne spotkania branżowe, spotkania ze znajomymi, własne "startupy", hobby, rehabilitacja nabytego niedawno urazu - wszystko to uniemożliwia mi regularne i skuteczne poświęcanie w ciągu dnia np 1-1,5h na naukę. Rozwiązuje to pora dnia - rano, 2 razy w tygodniu mam czas, żeby usiąść z lektorem i bez przerywania się dokształcać. Po południu i wieczorem poświęcam więc krótkie odcinki czasu na naukę. Znalazłem narzędzia, które pozwalają powtórzyć sobie fragment materiały w kilka minut. Kilka to 5-10 minut, ale i 2 minuty.

4) Przestałem szukać wymówek - skoro znalazłem pasujące mi metody, właściwą porę i interwał czasowy, to trochę skończyły mi się wymówki. Doszedłem do wniosku, że nie mam już żadnych argumentów, które pozwoliłyby mi odłożyć lekcje na później. Stałe terminy spotkań z lektorem, odpowiednio ustawione poprzeczki w oprogramowaniu do powtórek i połowa sukcesu za mną. Widzę postępy, podoba mi się nauka, a więc z chęcią przyswajam kolejne fragmenty materiału.

5) Znalazłem również cel nauki - w pracy zacząłem wdrażać się w obsługę zagranicznych klientów. Teraz już nie mam wyjścia i (póki co biernie) po prostu to robię. Czytam, rozkminiam, proponuję. No i przestałem już używać (tak, wiem - wstyd) translatora google.

Jakich narzędzi używam?


Oprogramowanie: duolingo.com, vocabla.com, lingua.ly + sporadycznie bussu.com i ling.pl

Kursy: pimsleur i assimil

Lektoraty: szkoła językowa Paroli i lekcje face2face przez skype

Więcej o w/w narzędziach, ich zaletach i wadach napiszę w kolejnym wpisie. Mam nadzieję, że będzie szybciej, niż jakże długa przerwa od ostatniej mojej aktywności na blogu. Stay tuned.

wtorek, 17 lipca 2012

Blog Forum Gdańsk z blogerami (i blogerkami) językowymi

W tym roku władze Gdańska i organizatorzy Blog Forum Gdańsk oddały władzę ludowi i pozwoliły wybrać nam tematy, które chcielibyśmy poruszyć.

Może to być pewnie mała grupa robocza, duże wystąpienie lub mniej oficjalne spotkanie się we własnym gronie. Tak czy inaczej z miłą chęcią spotkałbym się choćby z częścią z Was, a rewelacją by było, gdyby organizatorzy ściągnęli do kraju osoby te trochę bardziej oddalone (oczywiście mam na myśli kilometry) od polskich blogerów (choćby Davida, Agnieszkę czy Ev).


Ja będę chciał się tam wybrać - fajnie, gdybyście i Wy się zgłosili i wspólnie byśmy się spotkali w Gdańsku. 


wtorek, 26 czerwca 2012

Bibliobird.com zbiera środki, czyli tuż przed startem!

W zasadzie nie ma co wiele powtarzać - najlepiej posłuchać Davida i zdecydować czy chce się Go wesprzeć. Od długiego czasu śledzę Jego poczynania, uczestniczę w testach Bibliobird i bardzo mocno kibicuję przedsięwzięciu.

Ja już zainwestowałem w pomysł - wierzę, że David zbierze odpowiednią ilość środków na start.



Więcej znajdziecie tutaj:

http://polakpotrafi.pl/projekt/Bibliobird/

oraz polecam przetestowanie samej aplikacji: Bibliobird.com

poniedziałek, 28 listopada 2011

można mnie znaleźć na

Ostatnio coś mi nie po drodze do nauki czegokolwiek. Dużo pracy, mało czasu. Jednak jakby ktoś chciał mnie znaleźć na serwisach poświęconych nauce, to staram się regularnie pojawiać na:

eTutor: http://www.etutor.pl/p/auditlog

Tatoeba: http://tatoeba.org/pol/user/profile/auditlog

Busuu: http://www.busuu.com/user/3017592

poniedziałek, 7 listopada 2011

przekraczasz granicę nowego kraju i?... zaczynasz mówić lokalnym językiem

Richard to dla mnie jeden z językowych guru. Zdecydowanie polecam jego kanał na youtube. A Wy w jakich językach porozmawialibyście na ulicy ze spotkaną osobą?

czwartek, 6 października 2011

polish language - podobno język polski jest jednym z najtrudniejszych na świecie

No tak, mamy świszczenie, charczenie, rzężenie, szczekanie - może być trudno dla obcokrajowca.
Gdy dodamy nasze poczucie humoru typu: 'powiedz chrząszcz brzmi w trzcinie lub stół z powyłamywanymi nogami lub wyrewolwerowany kaloryfer', to efekt wrażenia wzrasta.

Potwierdzeniem tego może być artykuł:
http://livelonger.hubpages.com/hub/Most_Difficult_Languages_-_Polish
(polecam również niektóre - bardziej merytoryczne - komentarze)

Zwykle więcej przykładów nie potrzeba podawać, żeby komuś udowodnić "po staropolskiemu", że inni mają gorzej:)

Sam uważałem się przez bardzo długi okres analfabetą językowym. W zasadzie najtrudniejsze było mi przełamać wewnętrzne poczucie, że to dla mnie za trudne. Ale po kilku miesiącach (tak, kilka miesięcy zajęło mi przestawienie myślenia) poczułem, że warto spróbować.

Teraz (co prawda bardzo nieregularnie - niestety brak wolnego czasu) uczę się: angielskiego, niemieckiego i hiszpańskiego. Do tego w wolnych chwilach próbuję osłuchiwać się z mandaryńskim i rosyjskim. Da się! Nic mi się nie miesza, nic nie utrudnia. Potrzeba tylko choćby chwilę dziennie poświęcić na różne tematy.

A jeśli się chce, to można wszystko - przykładem jest David Snopek - znacie Go?:

(tak było na początku)


(tak jest teraz - po 3 latach)


David - przy okazji trzeciej rocznicy - GRATULUJĘ!

środa, 17 sierpnia 2011

eTutor - ciąg dalszy "warto poczekać"

No i mleko się rozlało. Pojawił się na forum eTutora wpis:

https://www.etutor.pl/pytania-jezykowe/pytanie/67607-_eTutor_-_warto_poczekac_-_chyba_naprawde_warto_.html

Nawet w kilku miejscach administracja zabrała głos. Jedno mnie tylko martwi:

pako Jeśli chodzi o maila wysłanego kilka dni po wygaśnięciu abonamentu - to po prostu zbieg okoliczności. Zawsze gdy wprowadzimy promocję, trafi się ktoś, kto akurat przedłużył abonament lub komu parę dni wcześniej upłynął termin ważności konta. Jeśli jednak klient dokonał zakupu kilka dni wcześniej po regularnej cenie i zgłosi się do nas w ciągu 14 dni od zakupu, stajemy zawsze po jego stronie i przyznajemy dodatkowe przedłużenie abonamentu lub w miarę możliwości zwracamy mu różnicę. 

Nigdzie nie znalazłem wzmianki (poza niniejszym wątkiem na forum) o tym, żeby były środki zwracane, bądź abonament przedłużony w sytuacji w/w. Jeśli użytkownik się nie zorientuje, to mu nie oddajemy kasy - tak można to rozumieć?

Słabo. Z systemu korzystam, zapłaciłem, pomaga w nauce. Jednak niesmak za specyficzną jakość obsługi pozostał.