Przyznam szczerze, że całkiem nieźle. Jak na mój tryb pracy i życia, to (widać to w programie nauki) godzina dziennie średnio wychodzi.
Może to niewiele, bo dopiero trzy tygodnie samozaparcia, ale już mogę wyciągnąć jakieś wnioski:
1) przerwy dłuższe, niż jednodniowe są niewskazane, niestety w dniach 6-10 stycznia nawet na moment nie spojrzałem ani do książek, ani nie posłuchałem Pimsleura i odczułem zdecydowane cofnięcie; bardzo dużo zapomniałem,
2) skupianie się na jednym języku przez 2-3 dni powoduje wypieranie tego drugiego; porównuję tutaj niemiecki z hiszpańskim, ponieważ podstawy angielskiego mam dość głęboko wpojone i nie uciekają; przez dwa dni pracowałem z Pimsleurem niemieckim (13-14 stycznia) i od kilku dni czuję dysproporcje w przyswojonej wiedzy,
3) w przypadku metody Pimsleura brak powtórzenia lekcji (pojedyncze przesłuchanie) to dla mnie za mało; prawdopodobnie nauka późnymi godzinami wieczornymi powoduje mniejsze przyswajanie, przez co utrwalam sobie w stopniu dla mnie akceptowalnym materiał za 2-3 razem,
4) muszę zrewidować jednak wnioski z nauki podczas jazdy samochodem; lepiej jednak powtórzyć sobie materiał będąc rozpraszanym w samochodzie, niż nie powtarzać go w danym dniu wcale,
5) łączenie nauki z książek Assimila wraz ze słuchaniem Pimsleura nie powoduje żadnych negatywnych skutków - warto jednak Assimila słuchać z mp3 jednocześnie pracując z książką,
6) ucząc się przy pomocy metody Pimsleura chwilami mój mózg wyprzedza lektora i próbuje wrzucić mi na język niemieckie słowa przy nauce hiszpańskiego, rzadziej zaś hiszpańskie przy nauce niemieckiego; przypuszczam, że są dwa powody: rozpoczęcie jednocześnie nauki dwóch języków i mała przerwa przy nauce hiszpańskiego (o czym wspomniałem w pkt 2); czuję, że z czasem coraz mniej będzie mi się to mylić - tym bardziej, że zwykle teraz uczę się w jednym ciągu lub z krótką, kilkuminutową przerwą między językami.
Odkąd rozpocząłem ten cykl nauki, to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że najważniejsze jest własne nastawienie. Wkręcam się w naukę coraz bardziej, traktuję ją jako zabawę i mam wizualizację siebie mówiącego kilkoma językami. Wszystko to powoduje (mimo ograniczonego czasu) coraz większą chęć nauki.
No i fajne jest łączenie dwóch metod. Pimsleur uczy mnie mówić, a Assimil czytać i pisać.
Ich spreche ein bisschen Deutsch und/y hablo un poco castellano:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzasami wystarczy chwila aby stwierdzić czy nauka języka obcego wychodzi nam na dobre. Jeśli ktoś ma zamiar bardzo dobrze nauczyć się języków obcych to najlepszą opcją będzie nauka z native speakerem https://lincoln.edu.pl/warszawa/blog/zajecia-z-native-speakerem dla którego jest to język codzienny. Myślę, że to jest najlepsza opcja.
OdpowiedzUsuńJa jestem przekonany, że jeśli chcemy się uczyć języków obcych to na pewno nam się to uda. Również już maluchy moje uczęszczają do szkoły językowej https://earlystage.pl/pl/nasze-szkoly/lodzkie i jestem zdania, że z czasem z pewnością za zaprocentuje.
OdpowiedzUsuńNa pewno sama nauka języków obcych jak i innych przedmiotów jest bardzo istotna. Mi spodobał się także wpis https://earlystage.pl/blog/2020/08/25/od-izolacji-do-adaptacji-jak-wesprzec-dziecko-w-powrocie-do-szkoly/ gdzie dokładnie określono jak można wesprzeć dziecko w powrocie do nauki po tak długiej przerwie.
OdpowiedzUsuń